PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

04 kwiecień 2009 Pokhara
 

Rano załadowaliśmy się do lokalnego Mini Expresu, którego nazwa w pełni oddaje jego gabaryty i ściśnięci jak sardynki w puszce podrygiwaliśmy znowu wesolutko na wyboistych drogach razem z naszym bagażem przytroczonym linami na dachu. Po kilku godzinach wymięci i zupełnie odurzeni gorącem dotarliśmy do Pokhary – naszej bazy wypadowej na trek. Mimo, iż jest to drugie w kolejności miasto po stolicy najczęściej odwiedzane przez turystów udało mu się uniknąć tego zgiełku i chaosu, który panuje w Katmandu. Zatrzymaliśmy się w Greenland Hotel, który ku naszemu zaskoczeniu okazał się być całkowicie luksusowym miejscem w porównaniu z tym, co za takie same pieniądze mogliśmy dostać w Katmandu. Mimo iż wylądowaliśmy w części będącej turystycznym gettem nie czuliśmy się przytłoczeni  nijakością i brakiem charakteru znamiennym dla takich zazwyczaj miejsc. W porównaniu do Thamel położona wzdłuż jeziora Phewa Tal ulica pełna knajpek i wielu tybetańskich sklepików zachowuje lokalny koloryt w połączeniu z niewielką dozą leniwej atmosfery wakacyjnego resortu. Można tutaj świetnie uzupełnić zasoby energii zarówno przed jak i po treku. Myślę, że cała nasza trójka bardzo polubiła to miejsce. Po powrocie z gór postanowiliśmy jednogłośnie zostać tutaj jeszcze dwa dni; posiedzieć nad jeziorem, polatać na paralotni i odwiedzić parę lokalnych restauracji – czysto hedonistyczne przyjemności :)



Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal
 

Zanim wyruszyliśmy na trek odwiedziliśmy kilka biur zajmujących się organizacją wypraw w góry. Ponieważ mieliśmy tylko 6 dni chcieliśmy je wykorzystać jak najlepiej, dlatego nie od razu znaleźliśmy agencję, która zgodziła się zmodyfikować nam dwie trasy w jedną, tak abyśmy skorzystali na tym jak najwięcej. Często szlak jaki proponują jest odzwierciedleniem tego, który jest opisany w biblii  podróżnika  czyli Lonely Planet i zarówno turystom jak i agencjom wygodniej jest się tego trzymać. Nam udało się znaleźć bardziej elastycznego agenta, który wyśmienicie dobrał nam trasę oraz opiekuna ze swojej  „stajni” :)
W odpowiedzi na  pytanie Marlenki  - Kto będzie naszym przewodnikiem?- pojawił się przed nami około 30- letni chłopak z miłym uśmiechem  na swojej pyzatej buzi. Shiva, który został nam przydzielony jako Sirdar , od początku wzbudził nasze zaufanie i chyba wszyscy czuliśmy, że będziemy się dobrze ze sobą dogadywać. Oczywiście wynajęcie przewodnika nie jest kwestią priorytetową, można równie dobrze podróżować samemu, zwłaszcza że odkąd Maoiści są legalną siłą w rządzie ( niestety...) przypadki kradzieży czy wymuszeń finansowych w górach praktycznie się nie zdarzają. Osobiście jednak chcieliśmy przez takie działanie zyskać po prostu więcej. Po pierwsze mając mało czasu nie bardzo mogliśmy pozwolić sobie na gubienie szlaku i marudzenie na rozstajnych drogach. Po drugie mówiący całkiem przyzwoicie po angielsku przewodnik jest niezastąpioną kopalnią informacji którą można mieć praktycznie w zasięgu ręki. Po trzecie, nie trzeba się głowić gdzie się zatrzymać i gdzie jeść aby nie przepłacać jak też nie zafundować sobie żadnych sensacji żołądkowych. Myślę, że dobrze jest też po prostu dać zarobić komuś lokalnemu za dobrą i satysfakcjonująca obie strony usługę.



Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal

Nepal  Nepal
 



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |