PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

02 kwiecień 2009 Chitwan
 

Wcześnie rano pożegnaliśmy jeszcze ciche Katmandu i wyruszyliśmy lokalnym autobusem do Chitwan National Park. Mini Ekspress pędził po piaszczystych drogach i asfaltowych serpentynach pnących się to w górę to w dół nad  malowniczymi urwiskami i przepaściami. Ta pseudo szosa nad wyraz często na swych krawędziach i zakrętach nie była niczym zabezpieczona więc siedzący przy oknie pasażerowie mieli zapewnione dodatkowe atrakcje. Całą ufność pokładałam w doświadczeniu naszego kierowcy, zwłaszcza gdy mijaliśmy ciężarówki oraz autobusy na tych wąskich i krętych drogach przywodzących na myśl wstążki na wietrze. Ten odcinek trasy również obfitował w ubogie domki, a nierzadko szałasy sklecone z kamieni, drewna i kawałka blachy, które dosłownie wisiały w połowie nad przepaścią lub wspierały się na sękatych palikach, przodem stojąc do szosy razem ze swym mizernie zaopatrzonym wnętrzem.



Nepal 

Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal

 

W Chitwan zainstalowaliśmy się w jednym z wielu ośrodków wynajmujących domki turystom.  Adventure Jungle Resort jest prowadzony przez Tybetańczyków, stąd też można tutaj zobaczyć pochodzące z ich regionu symbole oraz inklinacje. W okresie marzec- czerwiec panuje tutaj lato, a temperatura w kwietniu jest chyba najprzyjemniejsza. Nazwa parku w języku Nepalskim oznacza „serce dżungli”  i od lat 60-tych kiedy uznano ten region za wolny od malarii stawał się coraz bardziej popularnym miejscem odwiedzanym przez miłośników dzikiej przyrody. Utworzenie parku było tutaj ostatnim momentem aby przeciwdziałać wyginięciu wielu rzadkich gatunków w tym rejonie. Okupiony krwią wielu zabitych przez kłusowników zwierząt jest dziś Chitwan przede wszystkich królestwem słoni. Nad rzeką Rapti na obrzeżach parku znajduje się Centrum Hodowli Słoni ( Elephant Breeding Centre). Najlepiej odwiedzić to miejsce późnym popołudniem, kiedy wszystkie słonie wracają z dżungli. Nam udało się zobaczyć około 20 samic, kilka maluszków i jednego nad wyraz dorodnego samca. Wszystkie słonie mają zadaszone stanowiska, gdzie śpią sobie na stojąco (dorosły słoń nie może przebywać dłużej niż godzinę w pozycji leżącej gdyż nie jest to wskazane dla jego organów wewnętrznych ), młode natomiast biegają luzem. Przed południem słonie są kąpane w rzece, potem mają kilka wypraw do dżungli jako wysokiej klasy przewodnicy a zarazem przewoźnicy :) wieczorem natomiast dostają specjalnie dla nich przygotowywane kuchiis – przysmaki z ryżu i melasy zawijane w długą trawę. Oczywiście największą atrakcją były małe słoniątka, które niezgrabnie zakradały się do starszych i podkradały im „słoniowe delicje”. Zwierzęta są bardzo zadbane i nie zmusza się je do żadnej ciężkiej pracy. Myślę, że świadomość Nepalczyków w kwestii pro - zwierzęcej jest tutaj bardzo wysoka.



Nepal  Nepal

Nepal 

Nepal  Nepal

Nepal


Nepal  Nepal
 


 

03.04.09
Już od rana nie mogliśmy się doczekać kąpieli na słoniu, zwłaszcza jak zobaczyliśmy całe stado miarowo i dystyngowanie zmierzające ku rzece. Zupełnie przypadkiem naszym „ prysznicem” został największy słoń w całym centrum; bardzo spokojny i dorodny 45-cio latek. Same polewanie trąbą nie jest aż takim zaskoczeniem dla siedzącego na oklep turysty jak fakt, że słoń od czasu do czasu zwalał się do rzeki niczym wielka góra a lecący razem z nim maleńki bagaż – w tym wypadku my – miał wrażenie, że zaraz zostanie przygnieciony prze to wielkie cielsko pod wodą.
Po południu wyprawiliśmy się na safari do dżungli oczywiście na grzbietach szarych kolosów co daje większą możliwość zobaczenia dzikich zwierząt, które nie obawiają się słoni i nie wyczuwają też zapachu człowieka. Minus jest taki, że jest to krótka wyprawa – jakieś 3 godziny, więc tak naprawdę nie ma szans zagłębić się dalej w dżunglę. Niesamowite wrażenie robią natomiast wysyłane przez słonie infradźwięki, służące im do porozumiewania się na dalekie odległości. Inni przedstawiciele tego gatunku odbierają je przez stopy, siedzący natomiast na nim człowiek czuje bardzo głębokie wibracje i słyszy przytłumiony dźwięk przywodzący na myśl puszczanie kaczek na rzece i powstające na tafli wody koła.
Warte obejrzenia są też okoliczne wioski ludu Tharu, ich piękne, zrobione z gliny domy, posprzątane i schludne podwórka i wręcz ubrane odświętnie kobiety krzątające się w obejściach są przykładem na to jak można żyć skromnie ale czysto i z klasą. Nawet budowane aktualnie murowane domy są przez nich obkładane z zewnątrz gliną co pozwala zachować tradycyjny charakter budownictwa w okolicznych wioskach.
Wieczorem wyprawiliśmy się do lokalnego „domu kultury” gdzie oglądaliśmy wraz z tłumem lokali i turystów różne rodzaje tańców wykonywane przez chłopców z wiosek Tharu właśnie.
Największym zaskoczeniem dla mnie osobiście była reakcja Nepalczyków, którzy bardzo żywiołowo okazywali swoją aprobatę czy też rozbawienie, na koniec biorąc czynny udział w ostatnim tańcu na scenie. Nie mieli żadnych oporów przed naśladowaniem tancerzy i bawieniem się razem z nieznajomymi. Turyści niestety przyzwyczajeni do biernego partycypowania w tego typu znanych im już rozrywkach wychodzili jako pierwsi.



Nepal  Nepal

Nepal 

Nepal  Nepal

Nepal

Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal  Nepal

Nepal
 


 


 



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |