PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

26 kwiecień 2008 Osaka
 

Przyleciałyśmy późnym wieczorem do Osaki, na lotnisku skierowano nas od razu do kolejki dla obcokrajowców.
Zastanawiałyśmy się po czym poznali, że nie jesteśmy rdzennymi mieszkańcami kraju kwitnącej wiśni. Stawiam na fakt, że Marlenki 180 centymetrów wzrostu i blond włosy nas zdradziły. Dostałyśmy wizę na 3 miesiące, dodatkowo pstryknięto nam fotki i wzięto odciski palców jako bonus; żadne nielegalne szaleństwa nie
przychodzą do głowy po takim powitaniu. Tak oto kolejni przedstawiciele gatunku gaijin postawili swoje wielkie stopy na wyspie Honsiu. Na własne potrzeby przerobiłyśmy to japońskie określenie „obcych” na brzmiące bardziej swojsko. Gaijin wymawia się [gaidzin], my dorobiłyśmy sufiks i tak powstała „gadzina”.
Na lotnisku kupiłyśmy bilety do Kioto, gdzie zarezerwowałyśmy swój pierwszy nocleg. Podróż pociągiem w Japonii zaczyna się w momencie kupienia biletu. Każdy bilet ma numer przedziału i naszą miejscówkę; na peronach są oznaczenia, gdzie który przedział się zatrzymuje więc zbędne jest bieganie od drzwi do drzwi i potrącanie innych podróżnych w celu zajęcia miejsca siedzącego. W większych miastach namalowane są też linie w obrębie których ma ustawiać się kolejka aby nie rozłazić się jak stonka po całym peronie i nie blokować innym ludziom przejścia. Konduktorzy wchodząc i wychodząc z przedziału kłaniają się wszystkim podróżnym bez względu na to ile razy muszą przez ten przedział przechodzić. Faktycznie japońskie shinkanseny ( pociągi pociski ) jeżdżą tak punktualnie, że można według nich ustawiać zegarki. Pociągi na końcowych stacjach są zawsze sprzątane. Nasza kolejka na peronie stała grzecznie czekając aż 2ch panów w tempie ekspresowym wyglansuje przedział przenośnym odkurzaczem i wyczyści siedzenia z niewidzialnego kurzu. Po sprzątnięciu siedzenia są automatycznie przestawiane zgodnie z kierunkiem jazdy i można grzecznie zająć swoje miejsce.



Japonia  Japonia
 

Do Kioto dotarłyśmy późnym wieczorem, zmęczone i niewyspane postanowiłyśmy złapać taksówkę. Wiedziałyśmy, że z japońskimi taksówkarzami nie idzie się dogadać. Zarówno w kwestiach językowych jak też lokalizacji miejsca, do którego chcemy dotrzeć. Bez dobrej mapy lub adresu po japońsku szanse są marne. Wszyscy taksówkarze z jakimi jeździłyśmy wyglądali jak dorabiający panowie na emeryturze, nie pamiętam ani jednego młodego kierowcy. Budynki w Japonii nie są numerowane tak jak u nas czyli parzyste po jednej , nieparzyste po drugiej. Tam numery nadaje się zgodnie z kolejnością w jakiej stawiano dany budynek, czyli 10 może być koło 236. Dodając do tego wąskie uliczki i wciśnięte domy, jeden obok drugiego, nos w nos chciałoby się powiedzieć czy raczej dach w dach sprawa robi się naprawdę problemowa.
Hostel w którym nocowałyśmy przysłał nam info ze zdaniem, które powinniśmy przeczytać kierowcy aby nas zawiózł pod wskazany adres. Niestety nasz pierwszy taksówkarz niewiele zrozumiał z dukanego przeze mnie japońskiego jak też z naszej karteczki. Na szczęście miałyśmy numer telefonu więc była szansa, że ktoś z hostelu naprowadzi naszego kierowcę na dobrą drogę. Taksówkarz zadzwonił ze swojej komórki i po chwili rozmowy wiedział już gdzie podrzucić „białe gadziny”. Nasze telefony nie działały w Japonii, ich technologia komórkowa jest o wiele bardziej zaawansowana i sprzęty z Europy niestety tego nie łykają. Dwa tygodnie bez telefonów dobrze nam zrobiło. Kontakt ze światem miałyśmy tylko przez net jeśli zachodziła taka potrzeba lub po prostu miałyśmy na to ochotę.
Dostałyśmy pokój w 4 osobowym female dormitory, które okazało się być stryszkiem z 4 futonami i zielonymi szmatkami podwieszanymi pod sufitem, mającymi stwarzać wrażenie prywatnej pakamery. Strych był w sam raz na wysokość japonki, my niestety łaziłyśmy tam zgarbione, grzmocąc od czasu do czasu głową lub barkiem w belki stropowe. Pierwsza rzecz, która nas tam uderzyła to czystość. Nocleg był naprawdę tani, tylko 2.500 jenów ale zarówno pokój jak też wspólna kuchnia i łazienka były wyszorowane do czysta. Common room był miniaturowym pokoikiem, w którym z ledwością mieściły się 4 osoby. Ale nawet w takim miejscu udało im się wcisnąć 2 komputery między drzwi a schody z darmowym dostępem do netu. W cenę miałyśmy też wliczone śniadanie, które okazało się być jednym tostem z dżemem, no ale za taką kasę naprawdę nie było na co narzekać. Zaraz po przyjeździe zaciągnęłyśmy swoje zielone przepierzenia i padłyśmy na futony jak śnięte ryby.



Japonia Japonia

Japonia

Japonia

Japonia Japonia



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |